W Polsce trwa sezon na karpia, ale na stole wigilijnym pojawiają się także inne ryby. Nie wszyscy mają zamiar grzecznie kupować je w sklepach, skoro w okolicy jest tyle pięknych jezior. Kłusownicy są szczególnie często spotykani właśnie przed świętami Bożego Narodzenia, co wiąże się również z częstszymi patrolami Straży Rybackiej. Niestety to nie zniechęca kłusowników.

Kłusownicy w gminie Liniewo

Dwaj mężczyźni postanowili wykorzystać piękne okolice powiatu kościerskiego, by złowić nieco ryb. Za cel obrali jezioro Sobąckie, gdzie późnym popołudniem wypłynęli na nielegalny połów. Tak się złożyło, że w leśnej gęstwinie przebywał akurat patrol Straży Rybackiej z Kościerzyny. Mężczyźni nie zauważyli jednak przyczajonych strażników, którzy już przygotowywali się do zasadzki.

Niczego nieświadomi kłusownicy wypłynęli na jezioro i rozpoczęli połów. Mężczyźni wykorzystali sieci rybackie typu wonton. Niedużo czasu zajęło im wydobycie sporej ilości ryb, dzięki czemu zadowoleni wrócili na brzeg. A tam czekali na nich strażnicy.

Kłusownicy przyłapani in flagranti nie mogli się w żaden sposób obronić. Strażnicy zarekwirowali cały sprzęt wykorzystany do połowu, a także same ryby. Kłusownicy złowili aż 16 kg ryb. Warto wyobrazić sobie, że mniej więcej takie ilości zabierają wszyscy kłusownicy, a nie każdego udaje się złapać.

Kary dla kłusowników są za niskie?

Kłusownicy najwyraźniej nie zdają sobie sprawy z tego, że przez ich zachowanie wkrótce nie będą mieli już czego łowić. Ryby nie pojawiają się w wodzie magicznym zrządzeniem losu i także potrzebują czasu na rozmnażanie. Niektórzy ludzie nie są gotowi na takie poświęcenie ze swojej strony.

Za kłusownictwo grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności. Za nielegalne łowienie ryb można również otrzymać mandat, przeważnie w wysokości 200 zł. Według wielu osób kary są zbyt niskie, skoro zupełnie nie odstraszają kłusowników. Trzeba przyznać, że coś w tym jest, ponieważ do nielegalnych polowań i połowów często wracają te same osoby. Wygląda więc na to, że ludzie niewiele sobie robią z obowiązujących zakazów. Pozostaje pytanie, czy można coś z tym zrobić?